Wieczny początek gwałtownej chwili*

Seweryn Lipiński


Czerwień, płynąca lawa. Utkane z cynobrów, karminów, żółci, pomarańczy, z błyskającą gdzieniegdzie czernią, bielą i błękitem.
Sacrum według Jerzego Tchórzewskiego.
Uwielbiam ten obraz, za to jak jest monumentalny, jak swoją świętość definiuje niedostępnością, bijącym chłodem, mimo swej tak przecież gorącej kolorystyki. Żywy, drgający organizm. Nieznany, groźny…
Święty.



Sacrum


Obrazy Tchórzewskiego są odrealnione, najbliższe chyba pejzażom, fantastycznym, żyjącym, nieziemskim, ale jednak pejzażom. Przestrzeniom przemierzanym przez pokazane bezpośrednio, lub jedynie zasugerowane, stwory. Czasem obecne tylko w domyśle.
I wszechobecna tajemnica.
Dziwna, groźna, nieznana, niepoznana i na zawsze nie do poznania.

I dlatego wolę te spośród jego obrazów, które nie mają tytułów podanych wprost. Niech chcę by mi sugerowano cokolwiek. Chcę sam, bez niczyjej pomocy przemierzać te przestrzenie, na własną rękę odkrywać ich tajemnice, obcować z sacrum i bać się nieznanych kształtów rodzących się wśród nadchodzącej ciemności.
Ciemności, której często towarzyszą gwiazdy, księżyce, słońca… Wiele, bo w tym kreowanym przez artystę kosmosie przemierzamy nieskończone przestrzenie, w każdym obrazie tworzone na nowo.


Ciemnieje


Sztukę Tchórzewskiego odbiera się w sposób niejednoznaczny. Niby abstrakcyjna, a jednak przedstawiająca. Niby ekspresyjna, gwałtowna, ale w sposób wyważony, przemyślany, niejako intelektualny. Żywioły, zwłaszcza ulubiony przez artystę ogień nie pochłaniają tych prac, ale są w nich zatrzymane, na zawsze uwięzione by dawać im siłę, wyraz, treść.

Wirtuozeria warsztatu malarskiego artysty pozwoliła mu też na zachowanie w jego obrazach klasycznego piękna, na to by nie ginęło ono w często zaskakujących, nawet brutalnych, zestawieniach barwnych. Ekspresja, dynamika, emocje, to wszystko w twórczości Tchórzewskiego jest obecne, ale u niego, co nieczęste, nie odbiera jej podstawowej mocy, czyli klasycznego malarskiego piękna obrazu.



Figura leżąca

Każdy obraz najlepiej smakować na żywo, ale obrazy Jerzego Tchórzewskiego w szczególności. Miałem szczęście oglądania jego prac na żywo i takie spotkanie pozwala naprawdę dostrzec wiele więcej. Daje szansę zastanowienia się nad procesem powstawania obrazu, a Tchórzewski często eksperymentował z techniką i na żywo można to zobaczyć. Jak też przyjrzeć się z bliska poszarpanym liniom, gęstości malarskiej materii, niesamowitej chropowatej fakturze. I ujrzeć niuanse barwne, głębię tonów, bogactwo warsztatu artysty, poczuć i pojąć uwiecznione na płótnie żywioły.

A potem wystarczy krok, dwa do tyłu, by ujrzeć jak z tego wszystkiego na naszych oczach rodzi się sztuka.


Kompozycja

Tytuł zaczerpnięty jest ze zbioru poezji Jerzego Tchórzewskiego z lat 1988-1996.