Jeżeli przyjmie się niezbyt ryzykowne założenie, iż niemal każdy odwiedzający Tatry znajdzie się też nad Morskim Okiem, to okaże się, że tatrzańskiego Mnicha zna bardzo wielu ludzi. Aczkolwiek równie prawdopodobnym jest fakt, że niewielu z nich zdaje sobie z tego sprawę.
Seweryn Lipiński – Morskie Oko i Mnich; 2009; fotografia
Mnich jest szczytem bardzo charakterystycznym, jest też znanym celem wspinaczkowym. Prawdopodobnie z tych właśnie powodów jego ostra sylwetka umieszczona została na odznace przewodników tatrzańskich. Szczyt ten obecny jest w podaniach ludowych, nakręcono o nim film, pisano wiersze… Ale w tym miejscu najbardziej interesuje nas przecież malarstwo.
Seweryn Lipiński – Mnich, Cubryna i Mięguszowiecki Szczyt Wielki; 2009; fotografia
Leon Wyczółkowski… Kojarzony przede wszystkim z ujęciami ludzi przy pracy. Orka, siew, rybacy… To te motywy jego twórczości znane są najszerzej. Ja tymczasem cenię go bardziej za jego sposób przedstawienia pejzażu górskiego, który w jego wykonaniu jest tak czysty, nieskażony obecnością człowieka. I na dodatek w wykonaniach pastelowych, więc w technice mi najbliższej.
I tu właśnie pojawia się Mnich. Trzykrotnie.
Leon Wyczółkowski – Mnich nad Morskim Okiem; 1904; pastel/papier; 69×95,5 cm.
Leon Wyczółkowski – Mnich nad Morskim Okiem; 1904; pastel i gwasz/papier; 70×99 cm.
Leon Wyczółkowski – Zamieć u stóp Mnicha; 1905; pastel i gwasz/karton; 70×90 cm.
Nie potrafię wskazać ulubionej wersji Mnicha, każda przyciąga mnie do siebie czymś innym. Tym, co łączy te obrazy na pewno, są bijące z nich uczucia, jakże przecież górom należne… Miłość i szacunek.