Znane, mniej znane i nieznane zupełnie, codzienne i niecodzienne.
Te z moich obrazów należą raczej do tych znanych mniej, czy wręcz wcale, rzadko pokonywanych na co dzień. Moimi od lat ulubionymi są szutry Suwalszczyzny. Zazwyczaj puste, w kolorach szare, słomiane i złote, kurzliwe do granic, wiodące przez wsie, pola i lasanki. To właściwa nomenklatura – lasów tam niewiele, lecz wśród pól – lasanki.
Seweryn Lipiński – Suwalszczyzna jesienią; 2011; pastel/papier; 50×40 cm.
Z drogami jest też tak, że się zmieniają. Niepokojący mrok burzę poprzedzający, uspokajające słońce złotej godziny, bezwietrzną ciszę niosące jasne chmury, to samo miejsce, jakże inne za każdym razem.
Seweryn Lipiński – Przedburzowy; 2011; pastel/papier; 50×40 cm.
Są też takie, na które trzeba wrócić i przebyć w drugą stronę. Odczarować, odkryć inną naturę, dać drugą szansę.
Seweryn Lipiński – Pejzaż jesienny znowuż; 2008; pastel/papier; 32.5×22.5 cm.
Pod górę w lepkim mozole południa, z góry w letnim deszczu… Na odpowiedniej drodze każda sytuacja ma swój czas. I czasem kończy się tak, że z mapą lub bez, prędzej czy później, dotrzemy w miejsce właściwe. Zaskakujące, niespodziewane i nieplanowane, może nawet wykluczone. Jeden warunek jest konieczny…
Trzeba podjąć decyzję i się w tę podróż wybrać.
Seweryn Lipiński – Drogi i jesień na wiosnę; 2009; pastel/papier; 20×25 cm.