Weissowskie światło

Seweryn Lipiński

Obudzony, mrużę oczy, chłonąc słońce wschodzące nad Barbakanem. Czyste, błękitno-cytrynowe piękno chłodem wiejące. I cisza absolutna, lotem ptaków bezgłośnym niezmącona.

Niby niedbałe, mocne, widoczne pociągnięcia pędzla, a jak lekki efekt… Jasna żółć słońca, błękit spływający w delikatny mroźny róż i jeszcze tylko pierwszoplanowy cień i czerń skrzydeł, blask kontrastujące… Więcej nie trzeba.

Poranne słońce nad BarbakanemPoranne słońce nad Barbakanem

Gdy Wojciech Weiss maluje światło, maluje je bezkompromisowo. Ostatecznie. Nieważne, czy wschodzi ono nad dachami Krakowa, odbija się w morskich falach, czy wśród pól przytłacza upałem.

Nie dajmy się oszukać powierzchownemu wrażeniu wspomnianej niedbałości. Te obrazy są precyzyjne, ale ta precyzja nie dotyczy samego pejzażu, miasta, pola, bo nie one są tu tematem. Tu panuje słońce. A o nim wiemy wszystko. I to ono wydobywa z obrazu każdy szczegół. Nie potrzebujemy tu dosłowności czy precyzji pędzla, i bez nich widzimy, jakie te chmury, że zboże jeszcze nie dojrzało, że wiatr i że skwar…

Pejzaż z Kalwarii ZebrzydowskiejPejzaż z Kalwarii Zebrzydowskiej

To światło, nawet rozproszone na pajęczynie, do granic wybielone, nadal zachwyca feerią barw. Taki obraz, to w istocie, jak pisał sam Weiss, zrealizowany list miłosny. I tak samo szczery, bo w tych pejzażach nie ma miejsca na wyrachowanie.

Każdy temat jest tu tak samo świetlisty, tak samo lekki jest podmuch wiatru nad łanem zboża, jak lekka jest kropla rosy na pajęczynie, tak samo jasna jest słona przestrzeń morza, jak jasny jest powiew mrozu nad miastem.

PajęczynaPajęczyna

Pejzaże Weissa, może poza munchowskim „Promiennym zachodem słońca”, który, nawiasem mówiąc, średnio mi się podoba, nie należą do jego najbardziej znanych obrazów. No cóż, nie wątpię, że niełatwo wyrwać się z konwulsyjnych weissowskich przedstawień, z tańca czy opętania, tym trudniej pod wpływem hipnotyzującego spojrzenia jednego czy drugiego demona. O aktach, gdzie często światło na skórze modelek tańczy i skrzy się równie pięknie jak w pokazanych tu pejzażach, nie trzeba nawet wspominać…

Ja jednak zachęcam, by i tym mniej oczywistym obrazom Weissa więcej czasu poświęcić, by tak jak i mnie na zawsze swój powidok na siatkówce zostawiły.

Plaża w Jastrzębiej GórzePlaża w Jastrzębiej Górze